Gryf Wejherowo - strona nieoficjalna

Strona klubowa
Herb

Logowanie

Losowa galeria

Świdnica 2011 - dzień 6
Ładowanie...

ŁEBA 2012

Dzień 1 - poniedziałek (30 styczeń 2012)

W poniedziałek 30 stycznia rozpoczął się tygodniowy obóz  w Łebie. W obozie bierze udział łącznie 24 zawodników z dwóch drużyn (rocznik 1999 i 2000).

Niestety w ostatnim momencie musiał wycofać się z obozu Krzysiu Itrich, który zachorował pozostali chłopcy czują się dobrze, kilku co prawda jest lekko podziębionych, ale póki co na zajęciach obozowych mamy 100% frekwencję.

Dojazd do Łeby

Obóz niestety nie zaczął się nam tak jakbyśmy wszyscy sobie tego życzyli. Nasz gospodarz (właściciel Hotelu Sailor i właściciel firmy przewozowej z którą jechaliśmy na miejsce) całą sprawę związaną z opóźnieniem autobusu już nam wyjaśnił i za całe zamieszanie przeprosił. Nam również nie pozostaje nic innego jak tylko przeprosić i powtórzyć zapewnienia gospodarza, że do Wejherowa chłopcy wrócą najlepszym autobusem z jego firmy.  

Na szczęście sama droga do Łeby przebiegła bez żadnych przygód, spokojnie dotarliśmy na miejsce. Opóźnienie związane z wyjazdem zostało szybko nadrobione szybkim zameldowaniem się i sprawnym rozdziałem miejsc w pokojach, tak więc nasz harmonogram zajęć w dniu pierwszym nie uległ zmianie.

Przydział miejsc w pokojach

Pokoje 3 - osobowe

nr 2 - Olszak, Potrykus, Jakubowski   

nr 3 - Sychowski, Grabowski, Koszałka

nr 4 - Lesnow, Cybulski, K. Miler

nr 5 - Zambrowski, Lubiewski, Kupferschmidt

Pokoje 2 - osobowe

nr 9 - Konkol, K. Morga

nr 10 - Gniech, Bystrzanowski

nr 11 - Włuka, Bryla

nr 12 - Kątny, Formella

nr 14 - Morga, Robakowski

nr 15 - Witbordt, Solarczyk

Po rozpakowaniu się, zjedliśmy pyszny obiadek (zupa ogórkowa i gołąbki), a po obiedzie pierwszy trening. Pogodę (no może poza temperaturą :), mamy niemal wakacyjną, więc pierwsze zajęcia przeprowadziliśmy na pięknej szerokiej plaży (niestety tak się zaaferowaliśmy grą w piłkę, że zapomnieliśmy o zrobieniu zdjęć ...). Dzisiaj jest jednak równie ładnie i również wybiaramy się na plaże, obiecuję że tym razem weźmiemy aparat.

Po kolacji byliśmy jeszcze na basenie w Hotelu Łeba. Czasami się zastanawiamy, patrząc na chłopców w wodzie, czy my nie powinniśmy całego obozu spędzieć na basenie :)

Dzień 2 - wtorek (31 styczeń 2012)

Dzień drugi był wypełniony piłką nożną. Trzy treningi (sala, plaża, sala) w ciągu jednego dnia zaspokoiły oczekiwania nawet najbardziej stęsknionych piłki nożnej.

Nie ma co ukrywać, że dla nas (trenerów) możliwość przeprowadzenia w ciągu jednego dnia trzech treningów ze stałą grupą zawodników to rzecz nie do przecenienia, szczególnie że taką dawkę piłki nożnej część chłopców na codzień ma w ciągu dwóch tygodni. Chłopcy jednak również nie narzekali, szczególnie ża sala na której trenujemy jest zdecydowanie lepsza niż wszyskie sale w Wejherowie. Wieczorne oznaki zmęczenia u kilku osób przyjęliśmy ze spokojem w końcu po takim dniu każdy ma prawo powiedzieć że najchętniej położyłby się spać :)

Pogoda w dalszym ciągu mroźna, ale słoneczna.

Jedzenie pierwsza klasa, śniadanie (szwedzki stół plus jedno danie gorące) dwudaniowy obiad (wczoraj zupa pomidorowa, ziemniaki, udko z kurczaka i marchewka z groszkiem) no i  jak się okazało wczroajszy  hit - zapiekanki na kolacje.

Wolnego czasu zbyt wiele nie ma, ale niezmiennie popularnością cieszy się tenis stołowy. Chłopcy mimo trzech treningów w wolnych chwilach chętnie grają jeszcze w tenisa, i biegają po schodach :), nad tym ostatnim ... pracujemy

Dzień 3 - środa (1 luty 2012)

Środę rozpoczeliśmy jak zwykle porannym spacerem o godzinie 8.30. Pobudkę mamy o 8.15 więc chłopcy nie mają problemów ze wstawaniem, wszyscy punktualnie stawiają się na nasze pierwsze zajęcia. Po śniadaniu tradycyjna kontrola czystości. Na razie w naszej klasyfikacji prowadzi pokój Grzesia Morgi i Eryka Robakowskiego, stawkę zamyka pokój Przemka Olszaka, Mikołaja Jakubowskiego i Łukasza Potrykusa, ale mamy tam dwójkę obozowych debiutantów, więc z pewnością chłopcy potrzebują troszkę czasu na wpojenie sobie pewnych zasad.

Pierwszy środowy trening mieliśmy całą grupą na plaży,  tym razem zrobiliśmy kilka fotek więc zapraszam do naszej obozowej galerii. Popołudniu grupa starsza (9 zawodników) pojechała do Wicka na sparing, a młodsi rozegrali turniej tenisa stołowego. W finale Dawid Gniech pokonał Konrada Bystrzanowskiego. Wyłoniliśmy również króla Puzzli - w niezwykle emocjonującej konkurencji układania puzzli wygrał Hubert Konkol który w finale pokonał Oskara Formellę.

Wieczorem grupa starsza miała zajęcia teoretyczne (ustawianie się na boisku, wychodzenie na pozycję) prowadzone przez trenera Darka, a młodsi w tym czasie trenowali na sali gimnastycznej.

Dzień 4 - czwartek (2 luty 2012)

Tym razem poza naszymi rutynowymi zajęciami zrobiliśmy sobie wycieczkę do Słowińskiego Parku Narodowego. Tą wycieczkę kilka osób zapamięta chyba do końca życia. Dziewięciu bohaterów (Kacper Miler, Maciek Cybulski, Dawid Sychowski, Daniel Kupferschmidt, Eryk Robakowski oraz Oskar Formella, Hubert Konkol, Łukasz Potrykus i Przemek Olszak) całą drogę od Rąbki, przez wydmy, plażę, do naszego pensjonatu w Łebie pokonała pieszo w rekordowym tempie, z uśmiechami na twarzy, bez słowa narzekania. Pełen szacunek za ten wyczyn, który z pewnością robi większe wrażenie jeśli weźmiemy pod uwagę to, że chłopcy wcześniej mieli jeden trening, a podczas tego 15 kilometrowego spaceru było bardzo mroźno, a pod koniec zapadał już zmrok. Dzielna ekipa bez dwóch zdań.

Pozostali chłopcy również lepiej lub gorzej ale plan minimum wykonali z Rąbki przez wydmy doszli z powrotem plażą do Rąbki i wsiedli do busa. 13 km to też nie mało. Dzielne dzieciaki.

Po tym spacerze :), chwila relaksu na basenie jak najbardziej zasłużona. W międzyczasie mieliśmy krótką urodzinową uroczystość. Jeszcze raz w tym miejscu składamy najlepsze życzenia Krzysiowi Lubiewskiemu i jego siiostrze bliźniaczce, którzy akurat na obozie obchodzili swoje 12 urodziny.

Dzień 5 - piątek (3 luty 2012)

Główną atrakcją piątego dnia obozu był wieczorny turniej halowy. Oczywiście rano trenowaliśmy na sali, mieliśmy jednak troszkę luźniejsze popołudnie, tak żeby chłopcy nabrali większej ochoty i werwy na wieczorne rozgrywki.

Popołudnie faktycznie było luźniejsze, ale na pewno nie nudne.

Chłopcy z rocznika 1999 rozegrali turniej tenisowy. Najlepszy okazał się Eryk Robakowski który w finale pokonał Piotrka Grabowskiego. W meczu o 3 miejsce Kacper Miler wygrał z Maćkiem Koszałką.  Następnie pierwsza trójka zmierzyła się z najlepszą trójką z rocznika 2000 o miano najlepszych tenisistów podczas obozu. W rywalizacji rocznika 1999 z 2000 górą byli starsi. Eryk wygrał z Dawidem Gniechem, Grabek z Konradem Bystrzanowskim, a Kacper z Ksawerym Solarczykiem.

Odbył się również turniej puzzli dla rocznika 1999. Najlepsza trójka w tym roczniku : Adrian Włuka (1 miejsce) , Arek Bryla (2 miejsce), Kacper Miler (3 miejsce).

Królem obozowych puzzli został Adrian Włuka który w finale finałów (rocznik 1999 kontra rocznik 2000) okazał się lepszy od Huberta Konkola z rocznika 2000. W meczu o 3 miejsce Oskar Formella pokonał Arka Brylę, a w meczu o 5 miejsce Przemek Olszak pokonał Kacpra Milera.

W międzyczasie odbywały się również dwie inne konkurencje. W układaniu puzzli na czas najszybszy okazał się Lubiś, a w układaniu najwyższej wieży z klocków najlepszy okazał się Dawid Gniech.

Chłopcy z rocznika 2000 odbyli również podczas tego turniejowego popołudnia zajęcia zaległe zajęcia teoretyczne (pokaz video) z trenerem Darkiem.

No i wreszcie przyszedł czas na emocje typowo piłkarskie. Oto składy drużyn jakie przystąpiły do turnieju :

FC Kotłownia : Kacper Miler, Lubiś, Eryk, Cybek, Grabek i Przemek Olszak

FC My Cieniasy : Nikodem, Ł. Wittbrodt, Arek Bryla, G. Morga, Zambro, K. Morga

Gryf : Hubert, Xavi, Duży, Kosa, Konrad, D. Gniech

Wejherowo City : Sycha, Ł. Potrykus, Fabian, Biber, O. Formella, Daniel Kupferschmidt

Najlepsi zgodnie z przedturniejowymi typowaniami okazali się zawodnicy z FC Kotłownia, drugie miejsce zajął zespół Wejherowo City, trzeci Gryf, a czwarte FC My Cieniasy.

Nie wyniki jednak były najważniejsze, ale możliwość rozegrania 6 fajnych meczów. Z bardzo dobrej strony podczas turnieju oprócz zawodników Kotłowni pokazali się Arek Bryla, Kuba Morga, Hubert Konkol, Xavi Solarczyk, Ł. Potrykus i Daniel Kupferschmidt. 

Dzień 6 - sobota (4 luty 2012)

Kulig dla większości chłopców był możliwością do zabawy i ruchu na śniegu. Momentami było śmiesznie, momentami wesoło, były też momenty w których chłopcy spadali z sanek lub byli zasypywani śniegiem, ot jak to na kuligu.

Kilku z naszych zawodników jest niemal stworzona do takich zabaw, chociaż my jako trenerzy cieszymy się, że naszym podopiecznym nie brakowało też wyobraźni i w większości potrafili swoje zabawy prowadzić w dość bezpieczny sposób.

Kulig kuligiem, ale sobota była podobnie jak pozostałe obozowe dni podporządkowana treningom. Oba treningi odbył się na sali, rano chłopcy trenowali jak z nut, wieczorem widać już było oznaki zmęczenia, ale o czym już chyba wcześniej pisałem, większość chłopaków to prawdziwi mali twardziele i ani myśleli o narzekaniu.

Wieczorem tradycyjnie jak już nasza obozowa tradycja każe podsumowaliśmy podczas odprawy cały obóz. Rozdaliśmy również nagrody za obozowe turnieje, no i co najważniejsze wyłoniliśmy piłkarza obozu.

Tym razem to zaszczytne miano przypadło Erykowi Robakowskiemu, który praktycznie czego się nie dotknął na obozie zamieniał w przysłowiowe złoto (złoto za wyprawę na wydmy, złoto w turnieju tenisa, złoto za czystość w pokoju, złoto w turnieju halowym). Co więcej Eryk niebywale poprawił się jeśli chodzi o grę lewą nogą, no i co nie mniej istotne ... posiłki na stołówce. Dodatkowo podczas obozu umilał nam drogę na treningi niezapomnianą piosenką o ... TRAKTORZE :).

Inne nagrody :

Król Puzzli : Adrian Włuka tuż za nim Hubert Konkol

Nagroda Fair Play : Arek Bryla

Najszybszy : Krzysiu Lubiewski

Najczystszy pokój : Grzegorz Morga, Eryk Robakowski

Najmłodszy : Kuba Morga

Król basenu : Łukasz Wittbrodt

Najlepszy bramkarz : Mikołaj Jakubowski

Najlepszy bramkarz turnieju : Piotr Grabowski

Najlepsi tenisiści : Eryk Robakowski, Piotr Grabowski, Dawid Gniech, Konrad Bystrzanowski

Król stołówki : Nikodem Lesnow

Nagroda specjalna za wiecznie dobry humor : Piotr Zambrowski

Piłkarze z charakterem : Eryk Robakowski, Kacper Miler, Dawid Sychowski, Maciek Cybulski, Daniel Kupferschmidt, Przemek Olszak, Hubert Konkol, Ł. Potrykus, Oskar Formella (nasi bohaterzy z wycieczki na wydmy) oraz Maciek Koszałka, Ksawery Solarczyk i Fabian Kątny (którzy wyróżniali się wzorowym podejściem do każdych obozowych zajęć).

Szczególnie cieszymy się że mogliśmy aż 12 chłopakom przyznać tytuł piłkarza z charakterem, bo tego na boisko piłkarskim nigdy za wiele. Cieszymy się że w tej dwunastce wspaniałych znalazło się dwóch obozowych debiutantów Hubert Konkol i Łukasz Potrykus, którzy pokazali się na swoim pierwszym obozie z bardzo dobrej strony.

Ta dwójka wspólnie z Konradem Bystrzanowskim i Mikołajem Jakubowskim przygotowała dla nas na zakończenie szóstego dnia obozu świetne przedstawienie w ramach piłkarskiego obozowego chrztu. Chłopaki mają charakter, swój chrzest bojowy przeszli pod kierownictwem naszego obozowego weterana Adriana Włuki śpiewająco :) 

Zielona noc tym razem (w odróżnieniu od obozu w Świdnicy) upłynęła nam spokojnie :)

Dzień 7 - niedziela (5 luty 2012)

Ostatni dzień był okazją do podziękowania za wszystko to co spotkało nas podczas obozu w trakcie wspólnej mszy świętej. Wstaliśmy zatem troszkę wcześniej niż zwykle, ale w końcu mieliśmy za co dziękować. Choćby za wspaniałą, mroźną pogodę, za to że nikt nie zachorował, za to że nikt nie odniósł podczas ciężkich treningów żadnej kontuzji, za to że ten obozowy tydzień zleciał nam bardzo bardzo szybko w super atmosferze.

Po mszy zjedliśmy śniadanie, no i oczywiście jeszcze jeden raz skorzystaliśmy z okazji do treningu na sali gimnastycznej. Chłopcy trenowali jakby to był pierwszy dzień obozu. Zadziwiające :)

Czas pakowania przywołał wspomnienia, oj różnie to już z tym na naszych obozach bywało. Tym razem obyło się jednak bez jakiejkolwiek nerwówki, chłopcy świetnie się spakowali, pokoje w których mieszkali pozostawili czyste i przed obiadem wszyscy byli już gotowi do drogi powrotnej.

Ostatni posiłek znów na piątkę, zresztą tak jak podczas całego obozu. Nie wiem czy ta relacja nie jest zbyt cukierkowa, ale na co jak  na co ale na jedzenie w Hotelu Sailor nie dam złego słowa powiedzieć :)

Na koniec zrobiliśmy sobie jeszcze pożegnalne zdjęcie z naszym gospodarzem. Podziękowaliśmy za bardzo miłe przyjęcie. Kto wie może jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję zobaczyć się ponownie.

Droga do Wejherowa upłynęła nam bez żadnych przygód. Punktualnie o 16.00 mogliśmy uznać obóz ŁEBA 2012 za szczęśliwie zakończony. 

Reklama